Gosia & Łukasz – najweselszy ślub roku!
Jak streścić cały dzień w dwóch słowach? Kupa śmiechu.
Nie wierzycie? To patrzcie!
Fotografia Ślubna Częstochowa
To był jeden z tych ślubów, na których łączyłem funkcje gościa i fotografa w jednej osobie. Nie jest to najszczęśliwszy dla mnie układ, ale Gosia się uparła, że to ja mam robić zdjęcia, i że nikogo innego nie bierze pod uwagę, więc nie bardzo miałem wyjście i musiałem się zgodzić. 🙂
Gdy przyjechałem do Łukasza i Gosi, Kasia właśnie kończyła make-up. Chwilę później dołączyła świadkowa i z lekkim poślizgiem świadek. Pisałem już, że młodych znam od ładnych kilku lat? Nawet jeśli nie, to chyba zdążyliście się domyślić. Damian, jak już wspomniałem, chwilę się spóźnił i był wyraźnie zaskoczony faktem, iż jako świadek przydałby się na kilku zdjęciach, ale dość szybko wczuł się w rolę i nie wyszedł z niej ani na sekundę. Spóźniała się także zamówiona Warszawa, którą młodzi mieli jechać do ślubu. Tradycyjnie nic nie szło zgodnie z planem i jednocześnie szło zgodnie z przewidywaniami. Ot chaos kontrolowany w sposób perfekcyjny. Gdy zagubiona Warszawa w końcu nas odnalazła prędziutko pojechaliśmy do kościoła.
Fotograf Ślubny Śląsk
Chciałbym się bardzo rozpisać o ślubie. Że jaki piękny… a jaki cudowny… ale prawda jest taka, że był po prostu niesamowicie wesoły. Chyba najweselszy, jaki miałem okazję fotografować. Po tej dwójce można się było tego spodziewać, ale pierwszy raz popłakałem się na ślubie nie ze wzruszenia (tak, tak, też czasem płaczę), a ze śmiechu. Wydaje mi się, a nawet jestem pewien, że nie byłem sam, bo i ksiądz i goście śmiali się razem z nami. Głupawka ogarnęła wszystkich od prawa do lewa. Nawet Damian, świadek Łukasza, zupełnie nieświadomie przez chwilę stanął w miejscu księdza. Ale dzięki temu dość przewidywalna ceremonia zmieniła się w najbardziej zaskakującą, w jakiej miałem przyjemność uczestniczyć. Na wyjściu młodych obsypano toną płatków róż i pognaliśmy do niedalekiej restauracji w której już czekali goście by złożyć życzenia nowożeńcom i zacząć zabawę.
Fotograf Ślubny Częstochowa
Wesele trzeba określić jednym słowem: petarda. Na początku goście bawili się dość nieśmiało, ale Dawid spisał się na medal i mieszał gatunki muzyczne tak, by każdy znalazł dla siebie coś miłego. Mateusz z Musującego Prosecco Van’a dbał by nikomu nie brakło białego musiaka i Heinekena z kija (ponoć było rekordowe spożycie). Ja przekonałem się, że da się fotografować mając w jednej ręce aparat, a w drugiej kieliszek Prosecco. Gdy zna się połowę gości, praca staje się jakby dużo swobodniejsza i tak też właśnie się czułem – czysta przyjemność. O 22:00, czyli tuż po oczepinach i rzucie wspaniałym bukietem od Bella Rosa odłożyłem sprzęt do plecaka i zacząłem pełnoprawne pląsy z resztą znajomych. Nawet nie zauważyłem kiedy zrobiła się 04:00 rano i trzeba było powoli (z akcentem na „powoli”) zacząć kierować się ku wyjściu.
Fotograf Ślubny Kraków
Gosia na plener wybrała palmiarnię z Gliwicach. Po kilku podejściach i przeróżnych perturbacjach, o których powinien powstać chyba zupełnie osobny wpis, w końcu udało nam się dostać do tego mocno obleganego miejsca. Panuje tam świetny klimat, i nie mam na myśli temperatury czy wilgotności (choć te są przyjemne), a bardziej wygląd i mnogość roślin dzięki którym można przenieść się w tropiki w niemalże sercu Śląska. Trochę baliśmy się o światło, ale udało się wykorzystać na maksa ten niezbyt słoneczny dzień.
Plener Ślubny w Palmiarni Gliwice
Rzadko zdarza się, by tak wesoło było przez cały dzień. Miałem w kościach ślub z poprzedniego dnia, ale zupełnie o tym zapomniałem gdy tylko wszyscy w około zaczęli się zaraźliwie uśmiechać i bawić w najlepsze. Było świetnie, koniec i kropka! 🙂
~~
A jak to wszystko widziały moje oczy? Zapraszam do obejrzenia relacji z tego zwariowanego dnia. 🙂
fotografia ślubna częstochowa
Świetny reportaż.
Dziękuję bardzo 🙂
Dużo się dzieje! Lewo, prawo, środek – płynie:)
Dzięki ????
Brawo ! <3 Dobra Robota 🙂
Dzięki Łukasz ????
Świetne foty. Gratulacje!